Strony z Home C:

Get your dropdown menu: profilki

piątek, 11 kwietnia 2014

Nowa członkini - Ellie!

Ellie Grey

Od Alexandry, C.D.: Jak to będzie?

Gdy jechałyśmy w stronę ujeżdżalni Demon był nie spokojny. Mimo tego, że ja i Cavalio trzymaliśmy się z tyłu, agresywny ogier próbował kopnąć mojego konia. Bałam się, że w końcu mu się to uda. Jechałyśmy kłusem, dla bezpieczeństwa zwolniłam do stępa i trzymałam się z koniem około 5 metrów od Demona. Byłam bardzo zaniepokojona jego zachowaniem, lecz uznałam, że między Demonem a Cavalio jest wystarczająca odległość i wróciłam do kłusu. Dojechałam do Sam i trzymałam się z jej prawej strony, jednak z odpowiednią odległością od jej konia. Demon się już trochę uspokoił. Gdy dojechałyśmy do ujeżdżalni zapytałam:

- Poskaczemy?
- Mój koń nie specjalizuję się w skokach...
- No dawaj to krótki parkur.
- Nie da rady, mówię Ci.
- No chociaż spróbuj. - podjechałam do pierwszej przeszkody i przeskoczyłam.
- No dobra... Ale niczego nie obiecuję.
- Spoko, to tak dla zabawy. - uśmiechnęłam się.
- Ja nie wiem, czy ta zabawa się dobrze skończy...
- Oj no dawaj, spróbuj tam jest najmniejsza.
- Dobrze. - podjechała. - Hop!
- Wow! Tak płynnie skaczesz!
- Płynnie? Ta gruba baryła ledwo tyłek nad przeszkodą unosi!
- Nie przesadzaj, jest super!
- Wcale, że nie jest super. Twój koń jest super... Ja swojego nie wybierałam.
- A co wolisz? Ujeżdżanie, Wyścigi?
- Ujeżdżenie. W powożeniu idzie nam dobrze, ale mój koń lepiej się odnajduje w tym "zawodzie".
- Trenujecie ujeżdżanie? - zapytałam i przeskoczyłam okser.
- Tak. Byłam już z nim na kilku zawodach.
- A Demon umie lotną zmianę nogi?
- Wszystko umie, ale tylko jak ma na to ochotę.
- Próbowałam kiedyś z Cavalio trochę ujeżdżeniowych kroków, ale nie lubił tego, a gdy doszliśmy do lotnej zmiany nogi to już w ogóle z boksu nie chciał wychodzić. No i musieliśmy się przerzucić na skoki.
- Lotna zmiana nogi jest prosta - Powiedziała to, po czym zagalopowała i ogier zrobił na jednej ścianie dwie zmiany nogi.

~~~~~~~~~~

< Sam, co dalej? >

Od Samanthy, C.D.: Coś takiego

Właśnie szłam do mojego wierzchowca. Niosłam w reklamówce owocowo-miodowe przysmaki dla niego i dla jego kolegi obok. Już miałam wchodzić do stajni, gdy nagle poczułam ręke na ramieniu. Odwróciłam się. Zobaczyłam wysokiego bruneta z psem, który pytał o drogę do parku.

- Musisz iść prosto, za stajnią powinien się znajdować znak na rozdrożu. Na jednym z szyldów będzie napisane "miasteczko". Tam jest mały, cudowny parczek. Ja osobiście polecam spacer po lesie.

Chwile się zastanawiał , a po chwili znów zapytał:

- To w którą stronę do lasu?
- Poczekasz na mnie chwilkę? Wezmę swojego konia na kantar i przejdę się razem z Tobą.
- Dobrze, poczekam.

Chłopak ukucnął i zaczął głaskać psa. Ja podbiegłam do boksu Demona. Kantar z uwiązem wisiał na boksie, więc szybko założyłam koniowi sprzęt i otworzyłam drzwi. Nowy znajomy wstał i odsunął się nieco na bok.

- Możemy już iść. Jestem Samantha. Mów mi Sam.
- Lucas.

Podałam mu dłoń, a on uścisnął ją. Demoniczny nie był zadowolony z sytuacji i cały czas próbował przybliżyć się do Lucas'a, żeby go ugryźć lub kopnąć. Nie pozwalałam mu na to.

Szliśmy drogą usypaną z piasku. Rozmawialiśmy sobie na różne tematy. Dowiedziałam się, że Lucas jest właścicielem gniadej klaczy arabskiej, która nazywa się Whisky.

~~~~~~~~~~

< Lucas, co dalej proponujesz? :D >

Od Davida: To tylko ćwiczenia...

Ostatnio coraz więcej osób przyjeżdża do Akademii. Szkoda tylko, że z nikim się nie zaprzyjaźniłem...

Wprawdzie znajomych i kolegów mam, ale... Znajomi to tylko znajomi, znane osoby. Koledzy, koleżanki to już tacy, z którymi można pogadać. Jednak prawdziwy przyjaciel to coś innego... Na takiego kogoś zawsze można liczyć, wszystko powiedzieć, zaufać... Oczywiście to wszystko nie dzieje się tak od razu. Przyjaźń wymaga czasu, poświęceń i prób.

Nie miałem co robić, więc, jak to ja, wpadłem na jakiś głupi pomysł. Postanowiłem nie siodłać Cavy, wziąć tylko własnoręcznie robione cordeo.

Udałem się na pewną łąkę za lasem, prowadząc klacz za sobą. Na miejscu najpierw kłusem jeździłem dookoła. Cordeo było całkiem inne od ogłowia. Koń miał więcej swobody, a zapanować nad jego ruchami było znacznie trudniej. Na szczęście Cava szybko załapała o co chodzi. Tylko klacz coraz bardziej się rozpędzała, a spokojny kłus zamienił się w żwawy galop.

Teraz wpadł mi do głowy jeszcze bardziej szalony pomysł. Powoli wstałem. Trzymałem się zielonego sznurka, stojąc na rozpędzonej klaczy. Nie obchodziło mnie, że zaraz mogę stracić życie. Jeszcze bardziej szalone było to, że puściłem crodeo i jechałem tak bez trzymanki. Klacz coraz szybciej biegła, a ja zacząłem rozkładać ręce. Czułem się jak ptak, gdy nagle usłyszałem krzyk:

- Co ty wyprawiasz?! Życie ci nie miłe czy co?!

Zgrabnie osunąłem się z powrotem na konia i podjechałem w kierunku postaci, stojącej między drzewami.

- Tak jakby... - zażartowałem. - A tak naprawdę to tylko ćwiczę.

Dziewczyna ciągle stała. Stwierdziłem, że nigdy wcześniej jej nie widziałem. Nie była jednak nowa, gdyż gdyby dopiero przyjechała nie znałaby jeszcze tej okolicy. Pewnie po prostu nie miałem okazji jej poznać.

- David Kajetan Smith z tej strony. - wyciągnąłem rękę i uśmiechnąłem się. - A ta jazda to na serio tylko ćwiczenia.

~~~~~~~~~~

< Kto chce być taką bardzo szczęśliwą (chyba bardzo szczęśliwą inaczej) osobą i mnie spotkać? :D Pewnie nikt, bo nikt nie odpisał, ale to co xP Ktoś mi kazał coś napisać, więc jest... >

Od Samanthy, C.D.: Nowa w Akademii

Przejażdżka z Sorayą dała mi bardzo dużo radości. Dowiedziałam się , że bardzo ładnie rysuję. Obiecałam jej, że pokaże moje prace. Nie są tak świetne jak jej, ale obietnicy muszę dotrzymać.

Zwiedzałyśmy piękne tereny akademii. Po spacerku, trzeba było rozsiodłać konie. Sorai udało się namówić stajennego, żeby Parkiet stał w boksie koło Demona. Mój koń i luzytan bardzo się polubili. Koń Sorai co chwilę sprawdzał, czy Demoniczny jeszcze tam jest i zaglądał do niego. Czasem,  gdy oboje chcieli siebie zobaczyć stukali się nosami.

Wyglądało to niezwykle słodko, ale musiałyśmy iść na stołówkę coś zjeść.

- Przyniosę Wam jakiegoś owocka. - Powiedziała dziewczyna i poklepała konie na pożegnanie.

Też pożegnałam się z końmi i ruszyłam za nią. Dziś na obiad były do wyboru: Brokuły w sosie serowym z makaronem lub zupa pomidorowa.
Ja wybrałam warzywa. Usiadłyśmy przy oknie i obserwowałyśmy czyjąś jazdę. Między kęsami rozmawiałyśmy:

- Sam, wybierzemy się jutro gdzieś na koniach?
- Wiesz... Wolałabym poćwiczyć na ujeżdżalni.
- Nie ma sprawy. To ja też poćwiczę i innym razem pojedziemy w teren.
- Potem pogadamy, zupa Ci stygnie.

Gdy zjadłyśmy główne danie, poszłyśmy po deser - Czyli smażone lody. Nie minęło dużo czasu a przysmaki zniknęły z talerzy.

Wyszłyśmy ze stołówki i poszłyśmy do stajni. Tam zobaczyłam stajennego, który podał mi kartę w której była wyznaczona dieta dla Demona. Ja stałam mocno zdziwiona, a Soraya dawała gruszki ogierom . W końcu oddałam kartę pracownikowi stajni, a ten poszedł do paszarni. Po chwili przyniósł dwa wielkie kubły z jedzeniem dla koni. Całe jedno wiadro wsypał Demonowi , a drugie Parkietowi.

- Sorayo, nie przeszkadzajmy im. Niech one zjedzą, a my choćmy do pokoju. Pokażesz mi swoje rysunki, a ja postaram się wygrzebać dla Ciebie moje mazaje.

Kiwnęła głową i obie poszłyśmy do pokoju. Wyciągnęłam z walizki stary album w którym były moje rysunki , kawałek grzywy Demona, jego zdjęcia i inne przedmioty z życia mojego i Demona vel Ares'a.

Sorai bardzo się podobał ten album. Gdy tylko dałam jej na kolana by obejrzała i chciałam przewrócić stronę do rysunków mówiła: "Czekaj, Czekaj, Czekaj, Czekaj!", "Już, chwilę, oglądam!", "Za chwilę przewrócisz, daj mi obejrzeć!".
W końcu doszłyśmy do rysunków. Były tam tylko 3 rysunki:
Soraya szczegółowo oglądała każdy obrazek. Potem pokazała swoje dzieła. Były piękne. Każdy ruch był uchwycony za pomocą ołówka, pędzla, pastela i kredek. Jej rysunki były przeróżne. Od małych źrebaków brykających na padoku z mamusiami, po walki dzikich ogierów. Gdy chciała odłożyć album, odkleiła się pierwsza strona od okładki i wyleciało zdjęcie... O to się najbardziej bałam. Wypadło to zdjęcie Demona, na którym ma swoje rozety na szyi. Wszystkie wygrane na wystawach. Nie wiedziałam, czy taka umiejętność jest pożądana, więc szybko włożyłam z powrotem to zdjęcie.

Soraia była zdziwiona tym moim zachowaniem. Zaproponowała, abyśmy poszły do stajni. Konie powinny już zjeść 2 godziny temu.

~~~~~~~~~~

< Długie czy za krótkie Sorayo ? :D >


Od Sorai, C.D.: Nowa w Akademii

- Akademia nawet mi się podoba. Ba, niektóre tutejsze rzeczy nawet wpadły mi już w nawyk. Na przykład uwielbiam siedzieć pod takim jednym drzewem i szkicować. Właśnie to robię. ''Cieniuję'' kolejną prace... - usłyszałam odgłos przejeżdżającego samochodu, który na chwilę wyrwał mnie ze świata rysunku i rozmyśleń. - Coraz więcej ludzi tu przyjeżdża. To jasne, w końcu czas rozpoczęcia nauki się zbliża. Nawet został powieszony na ''Tablicy Ogłoszeń'' plan lekcji. - usłyszałam rżenie. - Czyli ktoś przyjechał z koniem, to nie był zwykły samochód.

Szybko zamknęłam szkicownik, wkładając do środka zeszytu swoją pracę.


A potem schowałam wszystko do torby i przyglądałam się przybyszom.

Była to odrobinę niższa ode mnie, szczupła brunetka. Prowadziła ze sobą trochę zdenerwowanego, ale pięknego konia fryzyjskiego.

Szłam za nią, ale zachowywałam trochę większą odległość. Jednak, kiedy stwierdziłam, że szuka boksu dla ogiera, podeszłam i zaproponowałam pomoc.

Samantha, bo tam nazywała się moja nowa znajoma, okazała się naprawdę miłą dziewczyną. Nawiązałam z nią bardzo dobry kontakt, a mój Parkiem za to zaprzyjaźnił się z Demonem.

Próby mojego ogiera były bardzo zabawne. Podchodził cały czas i ''zaczepiał'' tamtego . Demon na początku nie za bardzo miał chęci do zabawy. Jednak w końcu galopowali razem i bawili w berka.

- Soraya, mam pytanie. Mogę Ci je zadać?
- Tak.
- Czy pokażesz mi chociaż okolice stajni?
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się.

Pojechałyśmy na łąkę za lasem. Było to moje ulubione miejsce do przejażdżek konnych. Sammy chyba też się spodobało...


~~~~~~~~~~

< Ale rozwinęłam akcję, nieprawdaż? Ty możesz trochę dłużej, prawda Sammy? xD >

czwartek, 10 kwietnia 2014

Od Samanthy: Jak to będzie?

Po zadomowieniu się w akademii, chciałam "zwiedzić" maneż. Poszłam do stajni i zobaczyłam dziewczynę, która w jednej ręce trzymała siodło z czaprakiem, a w drugiej dawała przysmak srokatemu ogierowi. Szybko mnie zauważyła, odłożyła sprzęt na wieszak przy boksie i powiedziała:

- Cześć , jestem Alexandra.
- Hej. Miło mi Cię poznać. Jestem Samantha. Mów mi Sam.
- Idziesz się przejechać? Taka ładna pogoda... Ja właśnie będe siodłać. Jeszcze się nie zdecydowałam, ale raczej pojadę na oklep.
- Jazda na oklep w taki dzień jest dobrym pomysłem. Nie wiem jak Ty, ale ja siodła nie zakładam. Widzę, że Twój ogier jest spokojny. Próbowałaś ogłowia bezwędzidłowego? Lub kantara dually? Jek chcesz, mogę Ci pożyczyć albo nawet dać jedno z tych sprzętów.
- Jeszcze tego nie próbował, ale na pewno muszę spróbować. Ja chyba wezmę po prostu cordeo, a ty?
- Ja muszę ubrać normalne, wędzidłowe ogłowie. Oddam Ci mój kantar dually, ponieważ mój koń nie nadaje się na takie bezwędzidłowe sprzęty do jazdy...
- Bardzo dziękuję, a bardzo różni od jazdy w ogłowiu z wędzidłem ?
- Trochę tak. Dajesz konikowi luz, ale masz nad nim dalej kontrolę.
- O to fajnie! A gdzie pojedziemy?
- A co proponujesz ? Nie znam okolicy...
- Ja też nie, bo to jest mój 1 dzień tutaj, może.... zapytamy się kogoś gdzie jest ujeżdżalnia albo coś w tym stylu ?
- Wiem gdzie jest ujeżdżalnia. Zaprowadzę nas tam. Zaraz przyniosę Ci ten kantar do wypróbowania. Pokaże jak zapiąć i pójdę obrobić mojego. Przynieść Ci jeszcze coś?
- Nie to już wszystko. Dzięki.

Odwróciłam się na pięcie i poszłam do siodlarni. Wzięłam ogłowie mojego konia i kantar dually dla Alexandry. Dziewczyna klepała srokacza po szyi. Wręczyłam jej sprzęt i pokazałam jak założyć. Na początku, miała z tym małe trudności, ale szybko sobie z tym poradziła. Ja w tym czasie poszłam do boksu Demona. Zdjęłam mu ochraniacze na grzywę i ogon. Założyłam ogłowie i wyprowadzałam konia z boksu. Mój koń zobaczył innego ogiera i położył uszy po sobie. Uuu to nie jest dobry pomysł - pomyślałam sobie. Wznowiłam rozmowę:

- Już gotowa ?
- Jasne.

Alex niczym zając wskoczyła na grzbiet konia. Ja weszłam na stołek, i delikatnie usiadłam na Demona. Ten był wyraźnie zdenerwowany i kulił uszy. Ja ruszyłam pierwsza. Gdy tylko Cavalio zaczął iść za moim ogierem, Demon dostał "Białej Gorączki" . Ciągle próbował go ugryźć lub kopnąć. Srokacz był spokojny i nie próbował oddać. Szedł stabilnie, nie zatrzymywał się nagle. Doszliśmy na maneż...

~~~~~~~~~~

< Alex co było dalej? >

środa, 9 kwietnia 2014

Od Alexandry, C.D.: Chwila Nieuwagi

Zapomniałam futerka na naczółek więc wróciłam się do stajni, zostawiłam Cavalio na padoku. Gdy wzięłam futerko i kierowałam się ku wyjściu, usłyszałam szczekanie psa i bardzo głośne rżenie.

W  boksie stała przerażona dziewczyna wraz ze koniem, który stawał dęba oraz psem, który próbował ugryźć ogiera. Nie wiedziałam co zrobić.... Postanowiłam szybko pobiec po uwiąz i ostrożnie otworzyć drzwi do boksu, które po ilości końskich kopnięć ledwo się trzymały.

Jednak po usłyszeniu krzyku dziewczyny przybiegł stajenny. W pośpiechu podałam mu uwiąz, po którego zdążyłam już pobiec.

- Łap psa! Ja zajmę się koniem - powiedział stajenny do dziewczyny.

Kiedy udało jej się złapać charta, a jemu ogiera wszystko wydawało się już spokojniejsze. Jednak charta trzeba było wziąć do weterynarza, bo mu spuchła noga, a koń był ciągle rozszalały. Ogier szarpnął się trochę mocniej, uwiąz zaplątał się wokół karabińczyka i go odpiął.

Pogalopował w stronę lasu. Wyrywając się dziewczynie pies pognał za koniem. Chyba była teraz w szoku, ale nie dziwie jej się. Nie wiem, co zrobiłabym bez swoich zwierząt, gdyby uciekły i się już nie znalazły.

Pognałam na padok po Cavalio. Zapomniałam, że zdążyłam go rozsiodłać. No cóż, pobiegłam do dziewczyny i zapytałam:

- Jedziesz ze mną? Jeszcze ich dogonimy.


~~~~~~~~~~
 
< Soraya? Co dalej? >

Od Sorai: Chwila Nieuwagi

Tak jak prawie zawsze siedziałam w boksie Parkieta. Tym razem jednak był ze mną Otello. Wszystko było pięknie. Pies leżał sobie na belce siana, podczas gdy ja szczotkowałam ogiera. Oczywiście co chwilkę musiałam poświęcać czas także chartowi. Był bardzo zazdrosny o konia. Jednak z drugiej strony nie mogłam za długo siedzieć przy psie, ponieważ Parkiet się niecierpliwił. Tak to już jest, gdy się posiada dwóch zazdrośników.

Otello byłby w siódmym niebie, gdybym cały dzień spędzała z nim. Czy to na spacerach, na bieganiu, na zabawie, czy jeździe na koniach. Tylko podczas jazdy miałabym nie zajmować się koniem, tylko nim.
Parkiet wolałby natomiast, żebym cały dzień zajmowała się nim. Mogę go czesać, głaskać, a nawet po prostu obserwować go. Co do jazdy, to woli spokojne kłusy, ale od czasu do czasu nie pogardzi także galopem. Tylko, żebym była tylko z nim, bez brata, psa, czy innego konia.
I jak da się im dogodzić? Nie da się...

Saluki zeskoczył z belki. Teraz była jego kolej, a ja ciągle zajmowałam się luzytanem. Za bardzo skupiłam się na rozczesywaniu tego przeklętego kołtuna w grzywie Parkieta. Pies podszedł do mnie i szturchnął mnie głową po czym zapiszczał.

- Ciii... Poczekaj, aby rozczeszę grzywę... - powiedziałam, nawet nie spoglądając na niego.

Parkiet parsknął, tak jakby się zaśmiał. Wtedy Otello nie wytrzymał i zaczął na niego szczekać. Wystarczy chwila nieuwagi i już takie coś... Ogier pierwszy raz w życiu wpadł w szał i stanął dęba. Zaczął wierzgać przednimi nogami, pies rzucał się na niego, a ja stałam pod ścianą przerażona. Nie wiedziałam co zrobić, jeszcze chwila i dojdzie do jakiegoś nieszczęścia. Ogier rżał i kopał we wszystkie strony. Prawie wyłamał drzwi od boksu, zabił charta i kopnął mnie. Jednak nic takiego jeszcze się nie stało, o mały włos.

Pies ugryzł konia w jedną z tylnych nóg. Ogier stanął mu na łapę. Drzwi od boksu już zaczęły pękać. Wtedy zauważyłam jakąś przestraszoną dziewczynę po drugiej stronie. Jednak mogę się założyć, że ja bardziej się bałam. Byłam w środku pomieszczenia z rozjuszonymi zwierzętami. Ona, natomiast, na zewnątrz.

~~~~~~~~~~

< Komisarzowo Alex, ratuj przed strasznym koniem i złym psem! >

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Od Alexandry: Początek

Wysiadłam z autobusu. Czułam się trochę zmieszana, cieszy mnie fakt, że będę chodzić do Akademii Jeździeckiej, bo zawsze o tym marzyłam; ale czułam również strach, taki strach przed nowymi  rzeczami.  Pocieszał mnie jedynie fakt, że Cavalio czekał już na mnie w stajni. 

Angel chyba również była zaniepokojona nowym miejscem. Weszłam z nią do budynku w którym znajdował się internat.  Po 5 minutach znalazłam wreszcie swój pokój. Otworzyłam drzwi, jednak nie było w nim Katherine. No cóż, chciałam bardzo poznać moją nową współlokatorkę, ale muszę jeszcze trochę poczekać.

Przebrałam się w bryczesy i  wyszłam z pokoju, potem z  budynku i popędziłam do stajni.

Boks Cavalie był w środkowej części pomieszczenia. Była piękna pogoda, więc postanowiłam wybrać się w teren.  Ogier był  w miarę czysty, więc szczotkowanie szybko poszło. 
Osiodłałam go i wyprowadziłam go tyłem stajni przez padok. Lecz na padoku stała brązowo włosa dziewczyna, szczotkując jakiegoś konia. Wyglądała na dość nie zadowoloną, mimo wszystko postanowiłam podejść.

- Cześć! Jestem Alex - zaczęłam pewnie.

~~~~~~~~~~

< Jasmine? >

Od Samanthy: Nowa w Akademii

Od rana byłam zapracowana. W dzień wyjazdu dużo pracowałam nad Demonem.  Wykąpałam go i osuszyłam.  Nałożyłam mu odżywkę na ogon , sierść i grzywę. Potem dokładnie wyczesałam mu karą okrywę włosową , miękką szczotką do polerowania sierści. Następnie zajęłam się kopytami. Dzień wcześniej był u niego kowal , więc tylko je wyczyściłam i nasmarowałam. Demoniczny wyglądał ślicznie!

Do stajni przyszła mama. Powiedziała, żebym już szykowała konia do transportu. Głęboko westchnęłam. Po chwili dodała, że moje bagaże są już zapakowane. Sprzęt "koński" dopiero jest wnoszony. Po tym zdaniu pogłaskała konia po głowie i zaczęła zmierzać w stronę wyjścia.

Ja poszłam do siodlarni. Gdy zobaczyłam puste półki i wieszaki zrobiło mi się smutno. Chwyciłam nowiutkie ochraniacze na grzywę i jeszcze te na ogon. Transportowe ochraniacze czekały już przy boksie.

Weszłam do boksu mojego konia. Zaczęłam zakładać Demonowi sprzęt. Po oporządzeniu ogiera założyłam mu kantar i przerzuciłam sobie przez ramię jego cienką , błękitną derkę. Jest ciepło, a w koniowozie jest nawiew. Pewnie zostanie włączony, a ja nie chciałam żeby się przeziębił.
Demonicznemu się nie śpieszyło. Postanowił nie wchodzić do boksu w samochodzie. Próbowałam nakłonić go do wejścia poprzez podanie mu marchewki. Nic z tego. Głupi chłopak nie jest. Nie będzie wchodził za jedną, marną marchewkę. Po 30 minutach szlachcic wszedł z wielką łaską do koniowozu.

Ja też wsiadłam, tylko na miejsce dla pasażera obok wuja który mnie odwoził. Odwróciłam fotel by móc głaskać mojego wierzchowca. Po około 1 godzinie drogi zasnęłam. Obudziłam się już pod akademią.

- Dobra, Sam. Będę tęsknił za Tobą. Na razie musisz się tu zadomowić. Nie mogę zostać z Tobą dłużej, ponieważ muszę zawieść Twojego brata i Cassie (Koń mojego brata) na zawody. Bagaże już masz wstawione do pokoju, musisz tylko zaprowadzić konia.
- Hmm... Ojej, to już! Okey, to ja lecę. Powiedz, że wszyscy mają ode mnie buziaki. To ja lecę. Krzyknę Ci, jak zamknę drzwi za koniem.

Wysiadłam z koniowozu. Zaczęłam wyprowadzać Demona z boksu. Nagle usłyszałam głos:
- Witaj, jestem Soraya. Pomóc Ci?
- Cześć, nazywam się Samantha. Mów mi Sam albo Sammy. Pomożesz mi znaleźć boks dla niego?
- Oczywiście. Chodź za mną.

Soraya okazała się moją współlokatorką. Jest świetną osobą! Mój Demon jej chyba nie polubił... Ale on jest inny. Za to, zaprzyjaźnił się z jej koniem: Parkietem. To chyba pierwszy i ostatni jego kolega. Sama się zdziwiłam, jak po kilku nieudanych próbach luzytan dalej próbował się zaprzyjaźnić. Jest tak samo niesamowity jak jego pani.

- Soraya, mam pytanie. Mogę Ci je zadać? 
- Tak.
- Czy pokażesz mi chociaż okolice stajni?

~~~~~~~~~~

<Soraya? Dokończysz? :D >

Nowa członkini - Alexandra!

Alexandra Webb

niedziela, 6 kwietnia 2014

Od Lucasa: Coś takiego

Nowa szkoła, wiadomo trzeba się przystosować. Na razie nie znam tu praktycznie nikogo, no ale cóż... czas pokaże.

Poszedłbym zajarać, ale nie chcę popaść w nałóg, więc lepiej będzię jak wyjdę z Costą.

Tak jak pomyślałem tak też zrobiłem. Byłem właśnie w pobliżu stajni gdy zobaczyłem jakąś dziewczynę.
Podszedłem bliżej.

- Cześć. Wiesz może gdzie jest jakiś park?

~~~~~~~~~~

< Ktoś? >

Od Sorai, C.D. Początek Roku Szkolnego

Ech... Ta pierwsza osoba, Jasmine, którą poznałam nie jest za miła. Jednak jej siostra jest całkiem fajna. Czuję w niej bratnią duszę.

- Masz może ochotę na małą przejażdżkę? - spytałam, uśmiechając się do nowej znajomej, a może nawet przyszłej przyjaciółki.

Kiedy Narcise przytaknęła pobiegłam szybko po Parkieta i wróciłam do niej.

- Muszę go jeszcze wyszczotkować...
- Mogę pomóc? - spytała.
- Oczywiście, jeśli chcesz.

Poszłyśmy razem do boksu luzytana. Trzymałam tam jego własne szczotki, różne, do sierści, do grzywy... Rina wzięła jedną, a ja drugą i zajęłyśmy się ogierem. Poszło nam dosyć szybko, a kiedy miałyśmy już wyruszać usłyszałam szczekanie Otello.

- To mój pies. - pogłaskałam charta.
- Fajny. - też przykucnęła obok.
- Cześć dziewczyny. - właśnie wjechał do stajni mój brat.
- Hej Kajtek. - wiedziałam, że nie lubi tego przezwiska.


~~~~~~~~~~

< Katherine? David jest Kajtusiem!  xD >